Facebook Profile of Leszek Zebrowski

Leszek Żebrowski

współczesna historia Polski

Za mało się mówi o podziemiu – wywiad dla Naszego Dziennika

Data dodania: 12 czerwca 2015, 11:56

Z dr. Leszkiem Żebrowskim, historykiem, badaczem polskiego podziemia niepodległościowego w czasie II wojny światowej i po roku 1945, rozmawia Anna Ambroziak

Ani TVP, ani IPN nie odnotowali w żaden szczególny sposób setnej rocznicy urodzin mjr. Zygmunta Szendzielarza “Łupaszki”. Z czego to wynika? I czy cykl krótkich form doku mentalnych o żołnierzach wyklętych wystarczy, by upowszechnić tę postać?
– Instytucje do tego powołane, ale przede wszystkim media, pomijają nie tylko takie rocznice. Powody są różne; przede wszystkim działa czynnik czasu. Dwadzieścia lat temu była to jeszcze historia “żywa”, ponieważ żyli i byli jeszcze czynni świadkowie tragicznych wydarzeń z lat 40. i 50. ubiegłego wieku. To przede wszystkim oni dbali o pamięć żołnierzy wyklętych, bohaterów powstania antykomunistycznego. Dziś już ich prawie nie ma. Szkoła prawie w ogóle nie poświęca im uwagi; co więcej, przeładowana jest często treściami całkowicie sprzecznymi z ich ideałami. Dlatego ta część naszej historii została zepchnięta do niszy, jest poza głównym nurtem wydarzeń.

IPN nie zorganizował żadnych wystaw poświęconych rocznicy urodzin majora – Instytut tłumaczy się nawałem zajęć związanych m.in. z rocznicą katyńską i zbyt małą kadrą pracowników…
– Wbrew temu, co się powszechnie sądzi, w Polsce nie ma obecnie wyrazistej polityki historycznej. Co więcej, inicjatywa pewnych kręgów politycznych czy społecznych usiłująca wzmocnić etos polskich niepodległościowców, spotyka się natychmiast z niewspółmiernie energicznym odporem sił przeciwnych, które są zresztą znacznie potężniejsze i dysponują o wiele większymi możliwościami propagandowymi. Przecież nie można cały czas ulegać sprzecznym siłom, a racja wówczas mogła być tylko po jednej stronie. Jedni bronili prawdy, wolności, suwerenności, godności, własności i honoru, inni zaś – mając ogromne poparcie w sowieckich bagnetach – budowali i przemocą utrwalali władzę ludową, czyli de facto Polskę sowiecką. Nie można było być po dwóch stronach naraz. Jeśli dziś bohaterem pseudoelit jest Jacek Kuroń, który z rewolwerem w dłoni uganiał się po warszawskim Żoliborzu, czy Leszek Kołakowski, który jeździł w grupach operacyjnych “na bandy”, to dla nich major “Łupaszka” był przeszkodą, którą w myśl marksistowskiej dialektyki należało unicestwić i zabić o nim wszelką pamięć. Niezależnie od późniejszych zasług przywołanych tu postaci (choć i z tym bywa różnie) ich miłośnicy bardzo dbają o to, by nie osądzić jednoznacznie naszej niedawnej przeszłości, nie potępić okresu “ustanawiania i utrwalania władzy ludowej” jako epoki zbrodniczej, bo powstałe wokół nich mity, jakoby chcieli budować “nowy, wspaniały świat”, ległyby wówczas w gruzach.
Ale to jest fałszowanie rzeczywistości i bardzo zła droga ku przyszłości – rozmywanie fundamentów wartości i relatywizowanie prawdy. Komunizm był jak nazizm – tyle tylko, że trwał o wiele dłużej i kosztował ludzkość jeszcze więcej ofiar.

Prezes IPN Janusz Kurtyka w jednym z programów TVP 1 stwierdził, że żołnierze ci działali “w nierokującym szans na zwycięstwo starciu z reżimem komunistycznym”…
– Dziś z perspektywy wiedzy na temat tego, co zdarzyło się później, mamy tego pełną świadomość – polscy niepodległościowcy nie mieli żadnych szans w obliczu ogromnej przewagi komunistycznej. Ale w tamtym czasie, w latach 1944, 1945 i późniejszych, wydawało się, że Polska, jako pierwsza ofiara agresji niemieckiej, która stawiła zdecydowany opór złu, nie zostanie tak łatwo wydana na pastwę Sowietów, czyli niedawnego przecież sojusznika nazistowskiej III Rzeszy Niemieckiej. To od sojuszu Hitlera ze Stalinem w sierpniu 1939 r. rozpoczęła się II wojna światowa. Nie wolno o tym nigdy zapominać. Gdyby nie polski opór, zwycięstwo dwóch największych zbrodniarzy w dziejach świata byłoby znacznie łatwiejsze.
We wrześniu 1939 r. też nie mieliśmy żadnych szans zostawieni sami sobie przez tych samych sojuszników. Czy to znaczy, że powinniśmy od razu się poddać i iść ręka w rękę z nazistami i komunistami? Przecież istnieje coś takiego, jak honor i godność, i także o te wartości walczyli żołnierze wyklęci.

Z czego wynikał specyficzny stosunek komunistów do mjr. “Łupaszki”? Mówi się, że była to mieszanka wrogości i jednocześnie ledwie skrywanego lęku oraz respektu…
– Konspiracyjna historia mjr. “Łupaszki” w powszechnej świadomości zaczyna się od okrutnego mordu popełnionego przez sowieckich “partyzantów” na żołnierzach AK nad jeziorem Narocz w sierpniu 1943 roku. Polacy długo tolerowali tam obecność Sowietów i ich wyczyny, tłumacząc to geopolityką i realiami. “Łupaszka” przejął pod swe dowództwo resztki z niemal całkowicie wymordowanego oddziału, który zachował ciągłość organizacyjną i ideową jeszcze długo po jego tragicznej śmierci w mokotowskim więzieniu. “Łupaszka” był więc symbolem oporu wobec komunistów już podczas II wojny światowej. Był świadkiem komunistycznych zbrodni, niezłomnym obrońcą tradycyjnych wartości i symbolem walki ze zniewoleniem. Dlatego został zamordowany, a pamięć o nim tępiono przez kilkadziesiąt następnych lat.
“Łupaszka” nie był sam – przez powojenne organizacje konspiracyjne i młodzieżowe przewinęły się setki tysięcy ludzi. Dziesiątki tysięcy zostało zamordowanych przez komunistów w aresztach i więzieniach. Innych bardzo długo przetrzymywano w więzieniach, aby zabić wszelki opór, degradując ich później (wraz z rodzinami) do statusu obywateli drugiej czy trzeciej kategorii. Gdyby nie rola Sowietów, to komunizmu i zniszczeń, jakie spowodował, w Polsce by w ogóle nie było. Polska zaś byłaby obecnie w zupełnie innym miejscu – cywilizacyjnie i gospodarczo. Komuniści zatrzymali nas prawie na pół wieku w światowym postępie, a bajki o Nowej Hucie i “reformie rolnej” w ich wydaniu jako o “osiągnięciach”, to przecież brednie. Ale czy niedawni piewcy Polski Ludowej są w stanie się do tego przyznać i oddać publicznie hołd “Łupaszce” i innym żołnierzom wyklętym? Czas pokazał, że nie.

Dziękuję za rozmowę.

15 marca 2010, Nr 62 (3688)